Dzieńdoberek :)
Przejdę od razu do rzeczy. Dziś kończymy już z męczeniem S3ViRGE. Choć nie ukrywam że sentyment jest ale...ile można w kółko męczyć tą (nie)sławną kartę.
Lecimy dalej, czas na kolejną perełkę w kolekcji - Diamond Monster 3D czyli słynne VooDoo! O tym “cudzie” można by napisać książkę.
3Dfx, początkowo opracowujący rozwiązania graficzne do automatów z grami, postanowiło uderzyć w rynek PC. Wielu z nas zapewne pamięta cudowną grafikę w salonach z automatami. Taka ciekawostka - niewiele brakowało aby VooDoo trafiło tylko do automatów z grami ale (na nasze szczęście) wszystko rozbiło się o koszta produkcji pamięci oraz problemy ze znalezieniem producenta dla układów graficznych. Mimo tych “drobnych” problemów, w czwartym kwartale 1996, Diamond Multimedia zaprezentował swój kultowy do dzisiaj Diamond Monster 3D i wywrócił wszystko do góry nogami. Obsługa Direct3D, OpenGL oraz własnego API “Glide”. Direct3D pozwoliło na uruchomienie praktycznie każdej gry pod Windows która była zgodna z tymi bibliotekami, natomiast Glide udostępniało bezpośrednio podsystemy sprzętowe programom, dzięki czemu można było w pełni wykorzystać potencjał karty. Gry dedykowane dla 3Dfx wyglądały obłędnie a te które dostały poprawki dodające obsługę VooDoo, dostawały dosłownie drugie życie. Wielu z nas zapewne pamięta olbrzymią różnicę w GLQuake czy Carmageddon. Różnica w wyglądzie dzięki świetnemu filtrowaniu tekstur, bogatych kolorach czy efektach świetlnych robiła ogromne wrażenie. I było w zasadzie bezkonkurencyjne. Nawet Apocalypse 3Dx nie miał takiej siły przebicia na rynku by stanowić zagrożenie dla “magii VooDoo”. nVidia ze swoją Riva 128 wkroczyła do gry dopiero w 1997 a magia VooDoo rozkręcała się w najlepsze. ATi niestety nie miało godnego rywala dla 3DFx VooDoo1, głównie przez problemy ze sterownikami. Czy VooDoo 1 miał jakieś wady? Niestety nie był samodzielną kartą graficzną a jedynie “dopalaczem” i wymagał do pracy jakiejkolwiek (no może poza S3 z serii 8xx i 9xx) karty graficznej. Tak wiem że były jeszcze “Rush” (czyli karta graficzna + VooDoo razem) oraz różne autorskie konstrukcje z większą ilością pamięci ale tych niestety nie mam pod ręką. Wspomnę jedynie że “Rush” czasami miewał kaprysy związane z optymalizacją gier pod pierwsze VooDoo, które było technicznie inną konstrukcją. Inną “wadą” VooDoo 1 była możliwość uruchomienia gier jedynie w dwóch rozdzielczościach - 512x384 oraz 640x480. O ile nie było to specjalnie dotkliwe czy przeszkadzające, wiele gier można już było uruchamiać w znacznie wyższych rozdzielczościach...o ile miało się odpowiednio mocny komputer :) Magia ta udziela się nawet dzisiaj co niestety widać na portalach aukcyjnych. Karty VooDoo1 czy VooDoo2 są drogie, VooDoo3 czy 5 potrafią sięgać takich cen że można za nie kupić Seicento z pełnym bakiem. Wszystko to przez wartość kolekcjonerską. Wypada też podziękować koledze Danielowi, dzięki któremu ta perełka trafiła do kolekcji!
Comments