top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraDaniel Tumilowicz

DOOM - Z piłą spalinową wśród paskudztw.

Dziś będzie nietypowo bo zamiast o sprzęcie - będzie o grze.

DOOM - ten tytuł zna chyba każdy kto otarł się o gry.

Historia tego tytułu sięga roku 1993 i nawet dziś jest portowany/przenoszony na wszystko co ma wyświetlacz i chociaż kawałek procesora. Gra z miejsca stała się wielkim hitem. Świetna grafika, przemyślane poziomy, wspaniali w swojej okropności przeciwnicy i beztroska, bezpardonowa, nieustająca wesoła rzeź i tytułowa “Zagłada”. Fabuła? Po co nam fabuła gdy mamy tony śrutu i rakiet do wystrzelenia! Na samym początku fabuła nie była zbyt skomplikowana. Trafiamy jako wojak do bazy na Marsie gdzie doszło do wypadku i zalewają nas hordy brzydali. Ot fabuła w skrócie. Aż trudno uwierzyć że prace nad pierwszą odsłoną DOOM-a trwały tylko rok czasu. Rok później, przyszło nam znów zmierzyć się z paskudami wraz z premierą Doom II: Hell on Earth, który tylko podniósł poprzeczkę. Dostaliśmy ponownie beztroską rzeź którą uwielbialiśmy, mechanikę którą znaliśmy i przeciwników których kochaliśmy nienawidzić. Z tą różnicą że tym razem akcja ma miejsce na ziemi. Mózgownica znów mogła odpocząć - DOOM był i nadal jest świetnym relaksatorem przy którym głowa odpoczywa a męczy się jedynie palec wskazujący od przyciskania “spustu”. I nagle wiele lat ciszy, które spowodowane były przeniesieniem sił id Software na Quake’a. W sierpniu 2004 roku doczekaliśmy się. Przyszła w końcu kontynuacja najważniejszej strzelaniny 3D w historii gier komputerowych. Niemal dekadę od premiery Dooma II.

DOOM 3 - nowa odsłona tej kultowej serii miała być powiewem świeżości. Niestety za bardzo starano się zmienić znaną i lubianą mechanikę poprzedników by dodać trochę więcej nowych elementów. Dla fanatyków gier id Software, zmiany mogły być uważane za radykalne i momentami można pomyśleć że twórcy trochę się pogubili w nowych pomysłach. Fani raczej spodziewali się kontynuacji lubianej przez nich marki, beztroskiego biegania z piłą spalinową i sianiem zniszczenia uwielbianą dwururką. Nie oczekiwano czegoś tak zupełnie innego. Gdyby nie ta “3” w tytule, to można by spojrzeć na tą grę w zupełnie inaczej. Ale tytuł zobowiązuje. Największa i najbardziej rzucająca się w oko zmiana to oczywiście grafika. Nowy silnik - id Tech 4, był absolutnym killerem ówczesnych maszyn. Wyciskał z nich co tylko się dało i jeszcze dobijał leżącego piłą spalinową. Gdyby spojrzeć wstecz na statystyki sprzedaży, pewnie dałoby się zauważyć że po premierze DOOM 3 wzrosła sprzedaż kart graficznych i/lub procesorów. Silnik napędzający nową grę był bezlitosny. Ale jak się w to grało?

Gra przeszła sporo zmian. Nie tylko graficznych. Fabuła się rozwinęła a gra zmieniła się z radosnej rzeźni w straszaka. Same poziomy były dobrze zaprojektowane, doszły bardziej otwarte lokacje czy długie korytarze w których często toczą się potyczki. Gra straszyła też klimatem a pomagał w tym właśnie sam silnik który dawał sporo możliwości na zabawę oświetleniem czy cieniami ale też dźwięk też skutecznie budował klimat. Odgłosy otoczenia, złożone z dźwięków wydawanych przez terminale czy maszyny, zgrabnie podkręcają klimat. To jedna z ciekawszych gier pod względem atmosfery budowanej dźwiękiem ambientowym. Całość klimatem przypomina trochę F.E.A.R. czy nawet Dead Space. Ale jednak jest ciemno...zbyt ciemno i podczas całej wyprawy to latarka będzie naszym najlepszym kumplem.

Potyczki jednak nie były aż tak satysfakcjonujące jak u poprzedników ale bywają przyjemne dzięki arsenałowi jaki nam oddano do dyspozycji a ten - został wykonany bardzo starannie. Dostępne armaty umożliwiają eksterminację wszelkiego paskudztwa na całkiem wesołym poziomie. Pistolet, granaty, shotgun, karabin plazmowy i maszynowy, czy kultowe już BFG. No i oczywiście piła spalinowa. Z każdej broni strzela się inaczej a różnice są wyczuwalne. Podobać może się też dbałość o tak drobne detale jak przy karabinku maszynowym. Gdy przy innych broniach ilość amunicji wyświetla się w rogu ekranu to w tym przypadku mamy osobny licznik na samej spluwie. Mała rzecz, a cieszy. Całość jest krwawa i brutalna. Hektolitry krwi, a także powyrywane kończyny, klimat “gore” jest mocno wyczuwalny. Gryzie się to jednak z mrokiem panującym przez niemal całą przygodę, którą można opisać “Z latarką wśród paskudztw”. Z jednej strony straszak który buduje klimat cieniami, oświetleniem (lub jego brakiem) i dźwiękiem podczas sporej ilości “spokojnych” momentów gdy nie ma do czego strzelać. Z drugiej strony mamy typowy “jump scare” gdy nagle coś wyskakuje i na dodatek kolejny przeciwnik gryzie nas od tyłu. Fanom Doom’a, wszelkie napotkane poczwary będą doskonale znane. Całe mięso armatnie idealnie przeniesiono w trójwymiarowe środowisko i wyglądają one rewelacyjnie. Zwyczajne zombiaki, cacodemony, impy, czy zagubione dusze. Jest to coś za co twórców należy pochwalić. Reprezentują one różne style walki od bezpośrednich starć, po typowo dystansowe. Dokładnie tak jak “kiedyś to było”.

Ogólnie świetna gra ale czy godny następca DOOM-a? Trudno powiedzieć. Konserwatyści powiedzą że i dzisiejszy DOOM “to nie jest już to samo”. Może 10 lat przerwy między dwójką a trójką to zbyt długo i zmiany jakie w końcu musiały zajść, okazały się zbyt radykalne. Sam osobiście częściej wracam do starszych odsłon ale w połączeniu z zDOOM który dodaje kilka bajerów i świetnie współpracuje z dzisiejszym sprzętem. Sytuacja podobna jak w przypadku Quake i Quake 2. Jeden tytuł ale dwie diametralnie odmienne gry. I tu nachodzi mnie pewna myśl - czy Quake 2 nie powinien być wydany jako DOOM 3? Quake 2 jest świetną strzelanką ale bardzo kiepskim Quakiem. Z drugiej strony - za bardzo upodobniła się do klimatem do DOOM-a. Tak niewiele trzeba było, aby Quake 2 był idealnym pomostem łączącym starego DOOM-a i to, co otrzymaliśmy jako DOOM 3.


5 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page